Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 lutego 2011

Rodział 1

-Tylko zapisując swoje myśli na papierze możesz sprawdzić swój rozwój.-tłumaczył mi Edward.-Jeśli śmieszy cię pamiętnik sprzed dwóch lat, to znaczy, że się rozwinęłaś. I uważaj, bo mogę sprawdzić postępy!- roześmiał się.
  Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...- napisałam i z salonu, pomieszczenia obok mojego pokoju usłyszałam głośny śmiech Edwarda
- Goń się dziadek z mojej głowy!- krzyknęłam i pisałam dalej.
OK, dwadzieście kilka lat temu w deszczowej, zapyziałej mieścinie, Forks, mieszkała rodzina wampirów. Jeden z nich - Edward - spotkał w szkole dziewczynę, której krew pachniała dla niego najpiękniej na świecie - Bellę. I żeby było śmieszniej, od razu się w sobie zabujali. 
Teraz dobiegł mnie dźwięczny śmiech Alice.
-Tylko tak dalej! Jest zły jak cho... Jak ho ho.
Tym razem szeroki uśmiech rozjaśnił moją twarz.
Potem była DiZO - czyli Długa i Zawiła Opowieść. Następnie Edward załamał się i wyjechał, ponieważ stwierdził, że krzywdzi Bellę. Ja i Emmet mamy na to własną teorię: jak każdy mężczyzna szukał świętego Graala - czyli kuloodpornych prezerwatyw.
-Ups! - zachichotała Alice. - Teraz to się na serio wkur... Z d e n e r w o w a ł.
-Trzymaj go tam, Alice. Doszłam do Tego Momentu. - W moim głosie wyraźnie zabrzmiały wielkie litery.
Bella była w depresji, z której pomógł jej wyjść Jacob – kolega z dzieciństwa, a także od niedawna wilkołak. Jake pokochał Bellę miłością wielką i niezmienną…
-Wcale nieprawda! – wykrztusił Jacob dusząc się ze śmiechu.
Wstałam i poszłam do salonu.
-Alice! Kategorycznie zakazuję ci opowiadać publicznie, co piszę w pamiętniku! A ty się, Edward nie żołądkuj, bo sam poddałeś mi pomysł pisania.
Wtedy zerknęłam na Rosalie i zamarłam w świętym zdumieniu.
-Słodki Boże, Rose się uśmiecha! Dobra Alice, cofam zakaz. Przecież to cud! A poza tym wolę to niż ślady brudnych paluchów na kartkach. Emmet, do ciebie mówię!
Odprowadzana salwą śmiechu wróciłam do pokoju.
Potem było DiZO i Bella z Edwardem znów się zeszli. Znowu DiZO i wzięli ślub. Potem KaNH – Krótka, ale Nieprzyzwoita historia i Bella zaszła w ciążę. Tymczasem Jacob wciąż cierpiał z powodu niefortunnej miłości. A dziecko zabijało Bellę. Gdy się urodziło dziewczyna prawie umarła i Edward musiał zmienić ją w wampira. Natomiast Jacob – wilkołak wpoił się w ich córeczkę Renesmee. Potem była DiZO i Nessie z Jacobem jednomyślnie stwierdzili, że się kochają. Po przemyśleniu tego doniosłego faktu zajęli się beztroskimi stosunkami seksualnymi.
Wybuch śmiechu z salonu.
Oczywiście wszyscy zapomnieli, że Renesmee jest płodna.
-Jak to wszyscy? Rose nie zapomniała! – zarechotał Emmet – A myślisz, że kto podiwanił Ness tablet… - Wtedy chyba ktoś zatkał mu usta dłonią.
-Em, nie wywlekaj rodzinnych tajemnic! – zażartował Jasper.
-Czekajcie, zapiszę to sobie! – krzyknęłam i zaczęłam imitować powolny głos osoby, która coś notuje. – Wycisnąć… z mamy… i Rose… wszystko…
Pisałam dalej.
No i urodziłam się ja – półwilkołak, ćwierćczłowiek, ćwierćwampir. Camilla.
Z trzaskiem zamknęłam zeszyt i wróciłam do salonu.
-Na dzisiaj koniec. Bujaj się, Edward, to zbyt pokręcone.
-Wiecie co? – zastanawiał się Emmet – Powinniśmy wymyślić Cam jakąś nazwę. No wiecie, dziecko Araba i Murzynki to Metys itp.
-Jest takie przysłowie – uśmiechnął się Edward. – Bóg stworzył białego i Bóg stworzył czarnego, ale Metysa sam diabeł!
                                                *               *                *
Spojrzałam na całą moją rodzinę. Może zabrzmi to sentymentalnie, ale jak ja ich kochałam! Właściwie wszyscy wyglądali na moje rodzeństwo. Z pewnością Carlise nie przypominał pradziadka dorastającej wnuczki! Cóż, taka uroda bycia wampirem. Jego żona, Esme też  na pozór miała trzydzieści kilka lat. Edward i Bella – małżeństwo w czasie przemiany mieli po 17 i 18 lat. Mniej więcej w tym samym wieku były dwie pary: Alice z Jasperem i Rosalie z Emmetem. Renesmee była córką Edwarda i Belli z czasów, gdy dziewczyna była jeszcze człowiekiem. Jest żoną Jacoba, wilkołaka, a właściwie zmiennokształtnego. Jake to przyjaciel z dzieciństwa Belli. A ja? Groch z kapustą. Mam połowę wilczych genów, pewnie niedługo się ujawnią. Na razie jestem raczej człowiekiem. Mam trochę więcej siły niż ludzie, ale o wiele mniej niż wampir czy wilkołak. To samo dotyczyło słuchu, węchu, wzroku czy szybkości.
A jeśli nie zostanę wilkołakiem to każę się zmienić w wampira. Nie zamierzam kopnąć w kalendarz przed  własnym pradziadkiem, do cholery! I niech ktoś mi powie, że to JEGO życie jest pokręcone!
-Mamo? – spytałam Renesmee. – Czy do szkoły trzeba  jeszcze coś przygotować?
Jutro był pierwszy września.
-Szkoła! – jęknęła zgodnie cała moja rodzina.
W tym roku zlikwidowali moje stare liceum i przenieśli wszystkich do innego – większego. Cóż i tak musiałam się przyzwyczaić do przeprowadzek. Z moją rodziną…
-Cam, spakujesz mnie? – poprosił słodko Emmet.
-A ugryź mnie! – odparowałam. Takie zwroty jak ten czerpałam z różnych źródeł. Najchętniej używałam ,,bujaj się” , ale trzeba przyznać, że ,,a ugryź mnie” prawie zawsze pasowało do sytuacji.
-Naprawdę mogę? – ucieszył się Emmet
-Nie, proszę! – błagała Renesmee – Gdyby Cam umarła Em wkurzałby z kolei mnie, jako najmłodszego członka rodziny!
-Nawet własna matka używa mnie do swoich celów! – westchnęłam i poszłam podpisywać zeszyty.

2 komentarze:

  1. Nie czytałam. To całkiem fajne ale faktycznie nic NIE ROZUMIEM. Za to ty masz talent pisarski. To wygląda, jakby to napisał dorosły. I dobrze, ja bym tak nie potrafiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga, nie umiem pisać jak dorosły. I dobrze, oni w większości są głupi albo upierdliwi.
    Ale w każdym ranie dzięki.

    OdpowiedzUsuń