Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 lutego 2011

Rozdział 3

-Cam, wstawaj!
-Bujaj się. – mruknęłam, odwracając się na drugi bok.
-Eeedwaaard! – postawiła na wygodę mama.
O cholera. Ten to zawsze ma na mnie haka.
-Kto umarł? – spytał, pędząc po schodach.
-,,Nie umarła, tylko śpi” – zacytowała mama.
-,,Dziewczynko, wstań” – w lot pojął Edward.
-Ewangelia według świętego Łukasza, uzdrowienie córki Jaira. – burknęłam na odczepnego.
-Środki radykalne – usłyszałam śpiewny głos Emmeta, który wszedł do pokoju.
Polał moją głowę i twarz zimną wodą z kubka, który trzymał w dłoniach.
Zerwałam się z łóżka.
-Dobra, teraz toście przesrali. – warknęłam i pobiegłam do łazienki. Wróciłam z dwoma kubkami lodowatej wody i chlusnęłam Emmetowi w buzię.
-Spójrz na to z jaśniejszej strony – rzekłam słodko. – Nie musisz już brać prysznica.
Przemilczałam fakt, że Emmet już chyba wziął prysznic, bo ubrał się i uczesał.
Po czym dumnie wymaszerowałam z pokoju do łazienki. Tym razem aby się umyć – nie chciałam przesadzać, w końcu nie jestem ogrodnikiem
Gdy ja też się ubrałam i uczesałam rozpoczęłam codzienny proces skradania się obok garderoby Alice, gdyż obawiałam się nie tyle oblania wodą, bo Emmet nie był na tyle głupi, by wejść tam dobrowolnie, ale bałam się, by nie przebrano mnie w coś, czego na pewno nie wkłada się w pierwszy dzień w nowej szkole. Skoro wczoraj miała nastrój na dzidziusia lat 2, to dziś może mnie zrobić na, za przeproszeniem, nastoletnią prostytutkę. W naszej rodzinie nikt, kto nie znał tajników ukrywania się przed Alice, nie mógł przeżyć długo. Niestety, garderoba była na drodze do pokoju Rose, a ja potrzebowałam makijażu.
-Rosalie, umalujesz mnie? – spytałam wampirzycy.
Moja kosmetyczka zaczęła wymieniać różne opcje
 -Seksowny kociak, Tajemnicza kobieta, Delikatnie ale z polotem, Jestem grzeczna, ale do czasu…
-Delikatnie, ale z polotem. – zdecydowałam.
Już umalowana podziękowałam Rose. Specjalnie wybrałam tą opcję, żeby rodzina nie zrobiła sceny. Jednak, gdy tylko zeszłam do kuchni na śniadanie, tata wbił we mnie wzrok.
-Camillo, można wiedzieć, skąd na twojej twarzy wziął się ten makijaż? – spytał groźnie
-Wrogowie podrzucili. – mruknęłam i zasiadłam do śniadania. – Znowu tosty? – jęknęłam, zmieniając temat.
Ojciec (na razie) zapomniał o mnie i oskarżycielsko wskazał na Edwarda.
-Ten tu to kiedyś umiał upiec drożdżówkę, ale teraz najwyraźniej uznał, że to ubliża jego godności.
-To było tak dawno… - westchnęła Bella. – Jeszcze cię na świecie nie było – zwróciła się do mamy.
-Oj była, była. Tylko się jeszcze nie urodziła. – poprawiła Bellę Rose. – Pamiętam jak Seth pomagał ci na dreszcze, bo mała troszkę rozrabiała. Obżerał się właśnie tą drożdżówką.
-Troszkę?! – oburzyła się Ness. – Ja cię zabiłam!
-I dobrze. – odparła niefrasobliwie Bells. – Tak to bym się spietrała i czekała z przemianą do usranej śmierci.
-Ja znam gorsze słowa. – uspokoiłam ją, uprzedzając reakcję reszty rodziny. – Ale to też niezłe. Przyda się.
-Edward aż walnął głową o stół.
-Czekaj, nie rozpędzaj się. Co z tym makijażem?- przypomniał sobie ojciec.
-Nie truj! – jęknęłam. – Jestem w tym domu jedyną istotą płci żeńskiej, która nie wygląda idealnie.
-W ogóle jedyną! – powiedzieli jednocześnie Emmet, Edward, Jacob i nawet Jasper.

                            *                             *                                 *
Przed liceum ze stoickim spokojem wyciągnęłam z plecaka małą tabliczkę.
-Ręcznie zrobiona wczoraj. – wyjaśniłam lekko zszokowanej rodzinie.
Na tabliczce napisałam:
Ta/ten o którą/którego pytasz jest już sparowana/y. A ja jestem wybredna. Jeśli wyglądasz na tyle interesująco, że cię zapamiętam, to cię znajdę.
Rodzina zamarła w świętym zgłupieniu. Pierwszy zarechotał Emmet.
-Mądra dziewczyna. – pochwalił mnie.
Wtedy wszyscy gruchnęli śmiechem i wciąż chichocząc weszliśmy do szkoły.
Pierwszą lekcję miałam bez nikogo z rodziny. Na przerwie spotkałam się z Alice. Stanęłyśmy pod oknem w uczciwym zamiarze przeplotkowania całej pauzy, która dopiero się zaczęła. Wtedy w naszym kierunku zaczął zbliżać się chłopak. Najwyraźniej był wściekły
-Jak śmiesz tu przychodzić, ty… - warknął i zwrócił się do mnie nawet nie zaszczycając mojej osoby spojrzeniem.
Wyczułam od niego jakiś dziwny zapach. Coś z nutką woni taty. Czy on… Zakryłam sobie usta dłonią.
Ona wie. – odparła spokojnie Alice. – I prawdopodobnie domyśla się tego drugiego. O tobie.
Chyba-nie-całkiem-zwykły-chłopak  wytrzeszczył oczy i otworzył usta, by coś powiedzieć.
-Zaczekaj aż skończę to, co chcę ci oznajmić. – dalej mówiła Alice. – Ja poluję na zwierzęta. Mieszkam w większej grupie takich jak ja. A ona – wskazała na mnie – to dziecko półwampira i wilkołaka.
-Aha. – odparł już spokojnie młody Zmiennokształtny. – Przepraszam.
-Coś za łatwo się z tym pogodziłeś. – zauważyła Alice.
-Tata mi mówił, że nie wszystkie wampy są złe. – wyjaśnił. – On się kiedyś przyjaźnił z takim Edwardem.
-O Jezu! – pisnęła Alice. – Jesteś synem Setha Clearwatera?!
-Tak. A skąd wiesz? – zdziwił się.
-Bo ja jestem siostrą Edwarda, a ona jest córką Jacoba Blacka!
-Ale jaja! Normalnie za dużo rewelacji naraz. – Uważniej spojrzał na mnie i z dziwnym wyrazem twarzy wpatrywał się we mnie przez kilkanaście sekund.
Wtedy zadzwonił dzwonek i Alice musiała iść na następną lekcję. Okazało się, że chłopak nazywa się … Jacob. Seth go tak ochrzcił po przyjacielu młodości, a moim tacie. I że ma ze mną następną lekcję, angielski.
Niewiele z tego rozumiałam, nie żebym była tępa. Ala Jacob usiadł ze mną i wciąż pisał do mnie liściki z pytaniami o nasze losy, na które chętnie odpowiadałam.
Do końca dnia nic się nie wydarzyło, a moja tabliczka stała się niezbędna.
W domu Alice opowiedziała wszystko wszystkim.
-Mówisz, że nazywa się Jacob? – spytała Rosalie i nagle się przeraziła. Podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. – Powiedz, że nie zamierzasz go do nas zaprosić.
-A bo co? – spytałam rozmarzona.
Rose użyła przekleństwa, co było jej oznaką utraty panowania nad sobą.
-No to, kurde, pięknie. Powtórka z rozrywki. Jak ja tego, kurde, nienawidzę.
-Och przestań. To po prostu syn mojego przyjaciela. – skarcił ją tata. A poza tym – rozpromienił się – może będzie znał nowe dowcipy o blondynkach?

3 komentarze: