Co jest? Czemu tak ciemno? Wiem! Teraz powinnam zapytać: ,,Gdzie ja jestem?”.
Tylko… Kto to jest to ,,ja” Czekaj… Camilla. Camilla… Black. Ale co to ja nabroiłam?
A tak, przemieniałam się. I jak to się skończyło?
To powinnam zapytać: ,,Gdzie ja jestem?”?
Zdecydowałam się na:
-Ale szo szię ształo? – wargi miałam spieczone, a język suchy jak wiór.
Pochylił się nade mną Jacob Junior. Czule pogłaskał mnie po policzku. Chciałam zrobić to samo, ale prawą dłoń miałam dziwnie ciężką. Zerknęłam na nią niespokojnie. O fuck, gips!
Na lewej nodze miałam opatrunek. Cała byłam posiniaczona.
Lewa ręką sięgnęłam za siebie, gdzie spodziewałam się znaleźć szklankę wody. Miałam rację, ale dłoń mi latała i trochę rozlało się na kołdrę.
-Dlaczego tu jestem? – ponowiłam pytanie.
-Troszkę się poturbowałaś przy przemianie. Boli cię?
Kiwnęłam głową.
-Poproszę Carlisle’a o jakieś przeciwbólowe. A teraz śpij.
Przeciągnęłam się rozkosznie i natychmiast tego pożałowałam, bo rozbolało mnie całe ciało.
Jake musnął ustami moje wargi. Potem usnęłam.
* * *
Obudziłam się absolutnie szczęśliwa i rozluźniona. Otworzyłam oczy. Chciało mi się śpiewać.
-Jak się czujesz? – zatroszczył się Jacob Junior.
-Przeżyj to sam! – zaproponowałam.
Wytrzeszczył oczty.
-Co jest? – zdziwił się.
-Motylem jestem! – czułam się, jakbym w głowie miała nie jednego, ale 10 motyli. – O, lecę!
-Jak lecisz, gdzie lecisz?!
-Lecę, bo chcę!
-Caaarlisle! – rozdarł się Jacob.
Pradziadek w mgnieniu oka pojawił się w drzwiach. Jednym spojrzeniem ocenił sytuację.
-Ups, przedawkowałem morfinę.
-I co? – przeraził się Jake.
-Będzie troszkę… rozluźniona.
-Co jest? – mama wpadła do pokoju.
-Naćpałam się! – oznajmiłam radośnie.
-Carlisle? – Nessie spojrzała na niego pytająco.
-Ma rację. – uśmiechnął się przepraszająco.
-No ładnie.
-Bardzo! – potwierdziłam. – Wszystko tak ślicznie sobie fruwa.
-Ach fruwa? – zainteresował się Carlisle. – Może…
-But it’s ok., i can promise. /Ale to ok, mogę obiecać./ - zapewniłam go.
-Camilla na dragach, no kto by pomyślał. – ucieszył się ojciec, który właśnie wszedł, a za nim babcia.
-To u was rodzinne. – prychnęła Bella i spojrzała na niego porozumiewawczo. – Nie myśl, że nie pamiętam. – Zapytam jeszcze Billy’ego i będziemy mieli komplet narkomanów z Carlislem – dillerem na czele.
-Ha! I kto to mówi? – droczył się ojciec. –Członkini licznego towarzystwa Jestem-na-odwyku-ale-chyba-sobie-odpuszcze.?
-Sam jesteś na odwyku! – odparowała Bella. – Ja należę do towarzystwa ,,Nie piję, bo tak!”. – spojrzała na niego z góry. No, tak naprawdę to z dołu, ale na pewno groźnie.
Z wielkim zainteresowaniem przyglądałam się tej wymianie zdań. Dodatkową atrakcją były bujne złote loki taty i, wystające z ramion Belli, puszyste, różowe uszy króliczka.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu reszty zwierzątka. Króliczek siedział przy szafie bezczelnie furkotał kawałkami bluzki babci, najwyraźniej sprzedanymi mu za uszy. Miał twarz Elvisa Preasleya. Puścił do mnie oko i zaczął tańczyć ognistą sarabandę. /Taki taniec, mocno ten tego./
Kwiczałam ze śmiechu.
-Co jest, Cam? – w pokoju byli już chyba wszyscy.
-Elvis został króliczkiem Playboya! – wykrztusiłam w końcu.
Edward miał minę, jakby przeszukiwał w pamięci kolejne numery, ale zaraz przestał, bo Bella na niego zerknęła.
-Wyłazić, jej potrzebny jest spokój. – wypędzał ich Carlisle.
-Sam potrzebujesz spokoju! – sarknęłam na niego. Byłam zła, bo Preasley Króliczek zniknął. –Ja chcę lodów kawowych w polewie czekoladowej, a nie spokoju. Za ostry dla mnie, mój żołądek by tego nie przeżył.
-Naćpana Camilla na kofeinie… - zastanowił się głęboko tata. – Sprzedamy ją CIA czy KGB? /KGB – CIA Rosji./ - spytał Edwarda.
-CIA. – stanowczo orzekł Edward. – KBG dostanie wkurzonego Juniora i będzie nowy konflikt, żeby ich zaprezentować. A wtedy oni rzucą się sobie w ramiona i to będzie koniec Zimnej Wojny.
-A papież wypuści białe gołąbki! – cieszył się ojciec.
-Wypuście sobie białe gołąbki, flamingi i strusie emu, tylko najpierw dajcie mi lody! – jęczałam.
-Niewiedza mści się na człowieku. – pouczył mnie Edward. – Emu nie latają!
-No to dziobaki.
-Dziobak. To. Ssak. – poinformował mnie dziadek z mordem w oczach.
-Wszystko jedno. Carlisle, daj mi lodów!
-To wstań i sama sobie weź. – burknął doktor. Nie lubił, kiedy pacjenci mu pyskowali.
Pokręciłam głową.
-Czemu?
-Bo nocą wielka łyżka, bliznami z bliska błyska. Nie wstanę, bo się boję, boję się o nas dwoje! – wskazałam na dużego, żółtego miśka leżącego na szafie, a potem na siebie.
Jacob Junior rzucił we mnie innym pluszakiem
-Biały miś! – zaintonowałam, krztusząc się śmiechem.
Przytuliłam zabawkę i wymruczałam:
-How does it feel in my arms?
Nagle moje powieki stały się ciężkie i opadły mi na oczy.
-Zasypia. – ocenił trzeźwo Carlisle.
Mruknęłam coś, prawie śpiąc.
-Poszła potańczyć z duszkami. – zachichotał tata.
Zdążyłam jeszcze wyciągnąć rękę w Bardzo Brzydkim Geście i odpłynęłam.
* * *
Tym razem obudziłam się w bardzo złym humorze.
-Co tu się działo? – wbiłam dziki wzrok w niewinnego Jacoba Juniora.
-No, po przemianie zemdlałaś i ocknęłaś się rano. Powiedziałaś, że źle się czujesz i zasnęłaś. A Carlisle rąbnął ci morfinę i jak się obudziłaś, to byłaś trochę na gazie.
-A teraz jest?
-Wieczór, piątek.
-A jak niby jestem wilkiem, to po co mi gips?
-Po prostu dmuchamy na zimne. Jutro Carlisle ci go zdejmie, niedzielę wstaniesz, a w poniedziałek pójdziesz do szkółki.
-Super. – warknęłam.
Jake spojrzał na mnie badawczo.
-Co się gapisz jak cielę na UFO?!
-Cam, błagam cię, nie krzycz.
-Ja nie krzyczę!!!
-Masz rację. Teraz to wrzeszczysz.
Żeby nie wybuchnąć skupiłam się na słuchaniu odgłosów domu. Wybijał się chór złożony z Emmeta i Edwarda:
-Camilla ma kaca, Camilla ma kaaaca…
Wieelka proźba. Proszę wszystkich czytelników tego bloga o króciutki komentarz. Chcę was policzyć, moje owieczki... ; )
Wieelka proźba. Proszę wszystkich czytelników tego bloga o króciutki komentarz. Chcę was policzyć, moje owieczki... ; )
No pisze i nie jestem owieczka!
OdpowiedzUsuńRoździał super.
Czepialska i wiem, że rozdział jest super. Ale dlaczego nikt więcej nie pisze? :(((
OdpowiedzUsuńBiały miś... xd Haha ;D
OdpowiedzUsuńA może być nawet fioletowy. Tylko dlaczego nkikt inny się nie zgłasza, co?
OdpowiedzUsuń