Łączna liczba wyświetleń

środa, 4 maja 2011

Cytaty, czyli rozdział 7


  

Otworzyłam oczy i od razu (w przeciwieństwie do trzech ostatnich przebudzeń) skojarzyłam wszystkie fakty. W tym Jacoba Juniora, który zawsze był w pokoju, gdy odzyskiwałam świadomość, teraz też. Mocno podejrzane.
-Stary, ile ty tu siedzisz? - wbiłam w niego surowe spojrzenie.
Zanim zdążł otworzyć usta, Rosalie wparowała do pokoju.
-Od przemiany. Mówiłam smarkaczowi, że 8 osób w tym domu nie śpi w ogóle, ale nie! - kablowała - ,,Może mnie potrzebować" - prychnęła, idealnie naśladując głos Jake'a.
-Jacob! - wrzasnęłam. - NATYCHMIAST idź się wyspać. Porządnie, w łóżku, a nie takie przysypianki na krześle, jakie praktykujesz od dwóch nocy.
Spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie potrzebuję cię teraz... - Boże, ten ból w jego oczach! - w wersji zombie. No idź.
Wyszedł.
-Carlisle! - zawołałam dziarsko. - Czy byłbyś tak dobry i zdjął mi ten cholerny gips? Przecież wiesz, że kości dawno mi się zrosły.
Doktor posłusznie przyniósł piłkę i coś tam jeszcze.
-Proszę państwa, Teksańska masakra piłą łańcuchową ! - zaanonsował Edward i w mgnieniu oka w pokoju pojawiło się coś 8 osób.
-Błagam, niech  ktoś zostanie z Jacobem Juniorem, przecież on tu zaraz przyleci! - jęknęłam.
-Jasper z nim jest.
-No to czyń swoją powinność, człowieku. - wyciągnęłam rękę.
Doprawdy, ta piłka brzęczała okropnie. Po jakiś dwóch sekundach od rozpoczęcia operacji usłyszałam brzęk sprężyn, jakby ktoś bardzo gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej.
Pokręciłam głową.
-On powinien pracować w tajnych służbach.
Rosalie odrzuciła głowę do tyłu.
-Jestem Bond. Jacob Bond.
-Ludzie.- powiedział Carlisle przez zaciśnięte zęby. -  Ja tu pracuję.
-,,Nie musisz być wariatem, żeby tu pracować, ale to pomaga." - zacytowałam głosem natchnionym.
Odgłosy szamotaniny i cicha, lecz bogata wiązanka przekleństw.
-Facet ma obsesję. - mądrzył się tata, czym wzbudził radość tych, którzy pamiętali, co się działo, gdy mała Nessie po prostu bujała się na huśtawce.

                                       *                        *                   *
 /Cytaty bez cudzysłowiu   są moje, kopiujcie ile chcecie, ale tym razem w cudzysłowiu./
-Co wam strzeliło do głowy?! Ja jestem już zdrowa! - awanturowałam się z Edwardem.
-Moja droga, wiem. Ale dla całkowitego bezpieczeństwa musisz poleżeć jeszcze dzisiaj. - tłumaczył mi jak dziecku.
-No to co mam robić? - jęknęłam płaczliwie.
-Może wreszcie użyjesz swojego zeszytu do cytatów? – zaproponował przebiegle.
-Noo… Może być. – zgodziłam się z wahaniem.
W kilka sekund zeszyt i długopis pojawiły się na mojej kołdrze.
-Ej! – zawołałam. – Kto ci powiedział, że możesz grzebać mi w szufladach?
Przewrócił oczami.
-Miałaś leżeć.
Z głębokim westchnieniem otworzyłam zeszyt na pierwszej stronie.
-No i co dalej?
-Zwykle tu pisze się jakiś szczególnie ważny dla ciebie cytat. Taki, który cię zafascynował albo wzruszył.
Jeśli wzruszyłam, to tylko ramionami. Napisałam:
,,Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie.”
-Camilla! – jęknął Edward. – No bądź poważna.
-Jestem poważna. – przewróciłam kartkę.
-Tu masz miejsce na cytat, a tu na refleksje. – pokazał mi palcem.
Na górnym marginesie napisałam szeryfami:
O MĘŻCZYZNACH.
Edward za świstem wciągnął powietrze.
-To nie był dobry pomysł na rozrywkę. – mruknął.
-A dlaczego? – na ustach igrał mi diabelski uśmieszek.
,,Nigdy nie należy mężczyzny aż tak nienawidzić, żeby trzeba mu było zwracać brylantowe pierścionki.”– wpisałam.
-Boję się o refleksję. – wampir miał niezadowoloną minę.
Ze związku z facetem trzeba zabrać jak najwięcej korzyści materialnych, bo każda styczność z osobą przeciwnej płci pozostawia trwały ślad w naszej psychice.
-Co by Jacob na to powiedział? – westchnął.
-Och, Jacob to jeden z nielicznych wyjątków. Poza tym jest wilkołakiem. Aha, to mi o czymś przypomina.
,,Może nie jestem człowiekiem, ale wciąż jestem mężczyzną.”
Edwarda zamurowało.
-Jak… Ty… Skąd wiesz… - bełkotał.
W odpowiedzi napisałam refleksję:
Niektórzy nie doceniają  własnych żon.
-O. Mój. Boże.
-Nie ma to jak opowieści przy kominku.
Coś wymamrotał, brzmiało to jak: ,,Rozpieprzyć kominek.” , ale nie jestem pewna.
Teraz czas na coś specjalnego.
Niektórzy mężczyźni to chodzące dowody, że jednak może być gorzej.
Bez komentarzy.
-O tak. Dziecko drogie, co my ci zrobiliśmy?
-Mnie nic. Teraz jest moda na wojujący feminizm.
-O przepraszam, ale to już podchodzi pod seksizm. Zgłaszam protest.
-Zgłaszaj ile chcesz, kochaneczku.
,,Mężczyzna to jest mężczyzna, ale przystojny mężczyzna to całkiem co innego.”
Popieram.
-A ja nie.
-Ty to się lepiej nie odzywaj i tak jesteś idealny.
-Ha!
-To nie był komplement.
,,Och, mężczyźni są tak próżni, że uwierzą we wszystko, co tylko im pochlebia.”
Chyba to przetestuję.
-Ani mi się waż!
-Ha! Zobaczymy, kochaneczku.
Mężczyzna, obawiam się, że to słowo niedługo urośnie do rangi przekleństwa.
-Kobiety…
Wtedy do pokoju wpadł tata i powiedział, że przyjeżdża do nas jego rodzina. Miałam dziwne przeczucie, że to początek kłopotów.



Uwaga! Ogłaszam konkurs na najlepszą propozycję wydarzeń w części 3. Osoba najlepsza będzie mogła pisać 3 razem ze mną. Pisać po zdaniu-dwa na rozdział, ma być 7. Propozycje przysyłać do 11.04.11 na adres mejlowy:
kaziu21@vp.pl

2 komentarze:

  1. Witaj! :)
    Na u-kogo-znajde-szczescie.blog.onet.pl pojawił się 4 rozdział! :)

    A co do kolejnego rozdziału to coś się wydaarzy na tym zjeździe. Tak myślę, że może jakaś ciotka coś jej zacznie gadać na tym zjeździe, a ta jej nawtyka? Potem przemieni się w wilkołaka nie bedzie mogła sie przemienić i ucieknie?? xd Haha xd Ale mnie naszło

    OdpowiedzUsuń
  2. No to zawsze jest jakiś pomysł. Zgłoś to na mój adres, tylko napisz porządnie i masz szansę.

    OdpowiedzUsuń