Myjąc zęby w łazience próbowałam nucić radośnie. Wychodził mi wesolutki bulgocik, ale niespecjalnie mnie to martwiło.
Gdy wróciłam wczoraj wieczorem, tata powiadomił mnie, iż cała rodzina zmyła mu głowę, że się mnie czepia, wobec tego on mi odpuszcza i przebacza.
Jaka szkoda, że nie mogłam zobaczyć, jak ojciec dostaje opitol…
Cichutki śmieszek, należący raczej na pewno do Edwarda.
-No nie! – zawołałam, wciąż lekko bulgocąc. – Czy ty się w końcu oduczyć siedzieć mi głowie? Nie wystarczy, że wszyscy siedzą mi na głowie , to jeszcze ty musiałeś wleźć do środka.
-Twoja matka też tego nie lubiła, a teraz…
-Spłynęło na nią światło! Alleluja! – prychnęłam, opryskując lustro pastą do zębów.
-Ha! Wykapana babcia! Bella to samo mi powiedziała, jak się pokłóciliśmy, dawno temu. – wtrynił się ojciec.
Wyplułam wodę do zlewu.
-Można wiedzieć, czemu tak pieczołowicie przechowujesz wspomnienia o swojej teściowej? – dogryzłam mu.
-Albowiem, moi drodzy, jestem bigamistą. – oznajmił Jacob głosem z brzucha.
Wybiegłam z łazienki, żeby przypruć mu pantoflem, ale, ponieważ książka mamy i pięść Edwarda były już w drodze, spokojnie wróciłam do porannej toalety.
-Camilla, wracaj tu! – zażądał ojciec, podbijając rękę swojemu teściowi i pokornie przyjmując cios książki.
-Jak zawsze uprzejmy. – wymamrotałam, obracając się na pięcie.
Tata zmierzył mnie spojrzeniem.
Do przemiany to ci dużo nie zostało. – wyjawił.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Podziękuj dziadkowi Edwardowi.
-Kiedy? – spytałam z roziskrzonymi oczyma.
Wstał i dotknął mojego czoła.
-Może nawet już jutro.
-Jupi! – wrzasnęłam. Zaczęłam skakać i kręcić się po pokoju jak mała dziewczynka.
-Dzieci rosną za szybko. – zastrzelił wszystkich ojciec.
Przewróciłam oczami w połowie piruetu.
-A co ja mam powiedzieć? – skarżył się Edward. – Nessie dorosła 3 razy szybciej. Chociaż tobie – zerknął na Jacoba. – chyba się to podobało. – uśmiechnął się złośliwie.
Mama demonstracyjnie wstała i wyszła.
-Mężczyźni… - westchnęłam, idąc jej śladem.
-Kobiety… - zawołali za mną chórem dziadek i tata.
* * *
Jacob Senior zrobił zeza, wycelował w Bellę palec wskazujący i przymrużył oczy.
-Jesteś… taki piękny… - wymamrotał namiętnym sopranem.
-Jak mocno uderzyłaś się w głowę? – prychnęła babcia, trochę zniecierpliwiona.
Mama teatralnie przesunęła dłońmi po twarzy.
-Tak tak, Jacobie. Spokojnie. Znamy to wszyscy na pamięć. – odezwał się Edward.
-A podobno teściowe to jędze. – pokręcił głową tata.
Uniosłam brwi.
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Cam, chodzę z tobą na matmę. Mogłabym wyliczać do jutra! – uniosła oczy do nieba Renesmee.
-Wiesz o co mi chodzi. Kto powiedział tacie, że jest taki piękny?
-Bella! – ucieszył się niewiadomo z czego Edward.
Brwi podjechały mi jeszcze wyżej.
-Spadłam z motoru! – usprawiedliwiła się oskarżona.
-To wszystko wyjaśnia. – mruknęłam.
-To się nie liczy. – poparła Bellę Nessie. – Ona słyszała g ł o s y! – obłąkańczo wywróciła oczami.
-Nie głosy. Jeden głos. J e g o głos. – Jacob wrócił do namiętnego sopranu. - Ostrzegał mnie przed niebezpieczeństwem. – dodał.
-Czy wy robicie sobie ze mnie jaja? – zainteresowała się Bella.
-Ależ nie. – zapewnił ją tata. – Taki głos… bardzo przydatny. Czujnik dymu, alarm antywłamaniowy i syrena strażacka w jednym.
Gdy już wszyscy skończyliśmy się śmiać, Jacob, zadowolony z powodzenia, postanowił podręczyć Edwarda.
-Niektórzy to mają szczęście. – zaczął.- Jak przestałeś mordować młode dziewice, to młode dziewice zaczęły zabijać się dla ciebie.
-Jakie młode dziewice? – zdumiał się wampir.
-Nie były młode, czy nie były dziewicami? – chciał wiedzieć Jacob.
-Ja przecież nie mordowałem młodych dziewic, tylko zatwardziałych kryminalistów! – zdenerwował się Edward.
-Hm, a to nie to samo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz